sobota, 23 maja 2009

Obżeranie


Straszne słowo "obżarstwo".
Dotarło do mnie, że właśnie ja to robię, choć trudno mi samej w to uwierzyć.
Jem, jem, jem słodkie,
a jak za dużo słodkiego, to zabijam smak kwaśnym, kiełbasianym,
a potem chlebowym...
wszystkiego po trochu, malutko ale cały czas ciągle, od świtu do nocy.
Po troszku, po okruszku, a ta resztka zamiast do kosza ląduje do mojego brzucha.

DIETY
różne:
kalorie liczyłam, i jarzyny same jadłam, i słodyczy nie jadłam...
Mam dość, nie chce zajmować się jedzeniem, nie chcę diety

Nie łączy mi się moja tusza z jedzeniem.
Nie widzę połączenia jednego z drugim. Jak ten okruszek ma coś zamieniać w moim ciele???

Wczoraj dotarłam do tego, ze choć nie wiem co takiego sprawia, że wciąż muszę coś gryźć, to jednak gryzienie, jedzenie, tej potrzeby nie zaspokaja.

Choć gdzieś bardzo mocno w to wierzę, że jak zjem to poczuję....TO ...?

Nie wiem co to jest to TO...
w tym sęk,
może nie muszę wiedzieć co TO jest, nie che mi się wgłębiać, dociekać, analizować, Matki i Ojca tykać...

Może wystarczy jak za każdym razem powiem sobie
"to nie jest sposób, nawet jak zjesz to TEGO nie będzie. Jakby jedzenie dawało TO, to byś tak bez przerwy nie musiała jeść"
Powiem sobie, zobaczę, a teraz
może coś zjem...

4 komentarze:

  1. narobiłaś mi smaku idę coś przekąsić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, tekst miałbyć o tym jak nie jeść, a najwyraźniej pobudza apetyt.
    Uff...
    co z tym zrobić?

    OdpowiedzUsuń
  3. hehe

    ładne zdjęcia pobudzają, a do tego tekst o jedzonku, mniam :)

    OdpowiedzUsuń